sobota, 17 grudnia 2011

Rak. Samopomoc.

    W grudniu 2010 roku otrzymałam pod choinkę okrutny prezent : rak złośliwy płuca i oskrzela. Pierwszy monent - szok! Łzy,czarna rozpacz...i pustka w głowie.Temat raka jest powszechnie znany,dotyczy wielu ludzi znanych i nieznanych. Ale dlaczego ja! Kiedy emocje opadły,nadszedł czas na refleksję. Co dalej? Nowotwór przecież to nie topór kata tylko choroba ! A jeżeli choroba - to trzeba ją leczyć ! Decyzja podjęta. Jednak nie okazało się to zbyt proste.W moim przypadku nie każdy chciał się podjąć leczenia,a czas gra tu zasadniczą rolę. Moja radość była wielka,kiedy zdecydowało się mnie wziąć pod opiekę Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Niezwłocznie zostałam przyjęta,przeprowadzono niezbędne badania i poddano mnie operacji,udanej operacji. Dozgonnie będę za to wdzięczna panu prof.Kowalewskiemu i panu dr Bella.Potem chemioterapia i radioterapia. Chemię przechodziłam bardzo żle.Schudłam 15 kg.,odwodniłam się,z trudem udało się przywrócić mnie do życia.Z radioterapią było łatwiej przetrwać. I znowu miałam szczęście.Byłam pod doskonałą opieką pani dr Reszke.
              Przez cały czas trwania choroby nie poddaję się.Nie lubię roztrząsać jej w towarzystwie.Cieszę się z każdego danego mi dnia. Czuję się w miarę dobrze,żyję życiem,a nie chorobą.Pokuszę się o stwierdzenie,że czuję się szczęśliwa.Przewartościowałam swój system wartości.Nigdy przed chorobą nie odczuwałam tak bardzo piękna każdego dnia i nie potrafiłam czerpać radości z każdej chwili jak teraz.
                                                                                                                       Aleks

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz